PRZYGODY BOSMANA ŻORŻA „ANTIFOULING”

Farby antyporostowe

PRZYGODY BOSMANA ŻORŻA „ANTIFOULING”

Zbliżał się kolejny wieczór. Zachodzące słońce ostatnimi promykami gładziło długą brodę bosmana Żorża. Ten, jak każdego kwietniowego wieczoru siedział na swojej skrzynce bosmańskiej. Zamyślony, trzymał w ręku poplamioną już kartkę papieru. Kartka ta była listą, która co roku przypominała bosmanowi o koniecznych do sprawdzenia elementach wyposażenia na ?Czarnym Brylancie?. Kolejny sezon zbliżał się wielkimi krokami a bosmanowi wydawało się, że niezbędnych napraw nie ubywa. Niektóry pozycje posiadały ciekawe, wręcz intrygujące opisy lub oznaczenia. I tak koło:

  • sprawdzić fały – widniała piękna duża i uśmiechnięta :-)
  • wykonać nowe opaski na końcówki szotów foka – tutaj postawiony został zamaszysty ptaszek
  • wymienić olej w silniku – tutaj straszył odciśnięty kciuk.
  • wypolerować lewą burtę pastą polerską S0 –  miejsce było dziwnie puste. Zapewne bosman Żorż zostawił to na później.
  • farba przeciwporostowa  – duży pochylony ?

Utkwiony w ten właśnie punkt był wzrok bosmana Żorża. Dziwnie zamyślony, siedział i wspominał zeszłoroczne regaty „Na powitanie wakacji”. Przed oczami znów mignął mu Puchar Starosty Słupeckiego. Zacisnął zęby i wspomniał Kapitana Hooka. On to sprzątnął Kapitanowi Kliperowi (i mu rzecz jasna) puchar z sprzed nosa w zeszłym roku. Dopiero kilka dni później odgadł przyczynę porażki, a było to tak.

DSC_0248

Kapitan Kliper, jak zawsze wystartował świetnie. Na pierwszej boi i  trzech kolejnych prowadził „Czarny Brylant”. Kapitan wydawał komendy i ustawiał żagle tak, że każdy powiew wiatru (a nie było go za wiele) wypełniał po brzegi żagle. Jednak z każdym zwrotem „Meduza” (jacht Kapitana Hooka), zbliżała się niebezpiecznie. Na ostatniej prostej Kapitan Kliper krzyknął : Do stu tysięcy dziurawych beczek. Czy to Neptun trzyma mnie za brodę? Bosmanie co się dzieje!!! Lecz było już za późno by cokolwiek zrobić. „Meduza” pomknęła do mety a z jej rufy dochodził szyderczy śmiech Kapitana Hooka.

Niewiele mylił się Kapitan Kliper, choć to nie jego broda powstrzymała „Czarnego Brylanta” od wygranej. Charybda, mityczny grecki potwór, chwyciła brodę i ze wszystkich sił anty antyfoulingciągnęła w czeluście jeziora powidzkiego cała dzielną załogę. Porośnięte dno  przypominało brodę bosmana Żorża , a ten swojej nie golił od sprzed wojny.

Natychmiast bosman Żorż  rozpoczął poszukiwania rozwiązania. Dowiedział się, że jest antifouling (farba przeciwporostowa):

– twarda, stosowana zazwyczaj na motorówkach

– samopolerująca, czyli taka która podczas całego sezonu w wyniku tarcia o wodę ściera się, jednocześnie odsłaniając nowe warstwy aktywnych składników biobójczych.

antifouling

Tą właśnie farbę, Self-Polishing antifouling Sea-Line wybrał bosman Żorż. Gdy przedstawił swój plan Kapitanowi Kliperowi, Ten ucieszył się i powiedział: Znaczy się. więcej to się nie powtórzy.

Kilka dni później bosman Żorż, gdy „ogolił brodę Czarnego Brylanta” i usunął skorupiaki przy pomocy preparatu C1. Rozpoczął malowanie. Wyczarował ze swojej magicznej skrzynki bosmana papier ścierny stojak_sea-line_2i oszlifował całe dno. Oczywiście zgodnie z dobra praktyką, bo farba przeciwporostowa musi zostać pomalowana  od 5 do 15 cm powyżej linii wodnej, zmatowił również taki pas burty. Najpierw pomalował dno podkładem epoksydowym Lightprimer Sea-Line, który był jednocześnie farbą podkładową i zabezpieczeniem antyosmotyczny (o tym opowiemy przy kolejnej przygodzie). Po 4 godzinach od pomalowania ostatniej warstwy podkładu epoksydowego Lightprimer rozpoczął aplikowanie Self-Polishing Antifouling Sea-Line. Najpierw na pasie linie wodnej (10 cm powyżej), dziobu oraz wzdłuż kila wymalował pas o szerokości 30 centymetrów. Miejsca te są najbardziej narażone na porastanie oraz uszkodzenia mechaniczne, dlatego przed położeniem kolejnych warstw postanowił właśnie tam aplikować grubszą warstwę farby. Następnie, korzystając ze nowości  czyli specjalnego wałka Sea-Line o szerokości 15 cm i większej grubości (3,5 cm), sprawnie pomalował pierwszą warstwę antifoulingu. To właśnie większy rozmiar wałka oraz gęsty naturalny 4 mm włos, który z łatwością przesącza się farbą, spowodował że bosman czuł się jakby po raz pierwszy prowadził bolid F1. Zaskoczyły go również efekty, gdyż wałek zakończony z jednej strony na okrągło, nie pozostawiał na powierzchni specyficznego zgrubienia, które zawsze usuwało uśmiech z ust bosmana Żorża. Drugą warstwę farby przeciwporostowej pomalował po pięciu godzinach, by następnego dnia „Czarny Brylant” znów stał na wodzie.

Gdy po trzech tygodniach, Kapitan Kliper wznosił wysoko Puchar Czaplinka zdobyty na jeziorze Drawskim, bosman Żorż wciąż spoglądał na kwaśną minę kapitana i załogi „Meduzy”. Przed oczami stale stał mu widok jak „Czarny Brylant” gnał do przodu pchany wiatrem niczym piana na fali,  a Kapitan Hook przecierał oko ze zdumienia, drugie szklane chwile wcześniej wpadło pomiędzy gretingi nie chcąc być świadkiem tak sromotnej porażki.

Właśnie w ten kwietniowy wieczór, chwilę przed tym nim bosman Żorż usiadł na swojej magicznej skrzynce a ostatnie promienie wieczornego słońca gładziło jego długa brodę,IMG_6187 skończył prace nad punktem : farba przeciwporostowa. Przypomniał sobie jak wyglądało dno  „Czarnego Brylanta”, gdy slipowali go po trudnym lecz udanym sezonie.

Kilka dni wcześniej, szpachlówką epoksydowa Sea-Line, wypełnił rysy na dnie. Te, swoim trójzębem pozostawił na dnie łaskawy Neptun, gdy rozpychał jachty w śluzie Guzianka. Uzupełnił zabezpieczenie antyosmotyczne i pomalował nowiutką warstwę Self-Polishing Antifouling Sea-Line. Gdy na swojej liście malował znaczek pędzla wiedział, że w tym sezonie Kapitan Kliper w Powidzu wzniesie puchar „Na powitanie wakacji”.

Artykuł znajduje się w gazecie Jacht-Market (kwiecień)

 


Katalog Sea-Line

  • Podziel się:
  • Facebook
  • Twitter
  • linkedin
  • E-mail

Zobacz również

Newsletter
KOMPENDIUM WIEDZY Sea-Line
CZYLI ABC KONSERWACJI I NAPRAWY JACHTÓW oraz ŁODZI
Zamknij